czwartek, 23 października 2014

Rozdział 6

- Wysiadaj mówie!

- Dobrze już...

Wysiadłam, Harry również. Bałam się cholernie. Nie zaprzeczę. Harry'emy przyciemniały oczy gdy w nie spojrzałam nie miały już swojego zielonego uroku. zaczynałam się coraz bardziej bać. Najchętniej to już bym z tąd uciekła.

- Zaczekaj tutaj chwile, nigdzie nie uciekaj, dobrze? - jakby w myślach mi czytał.

- Dobrze. - przytaknęłam, bo co miałam powiedzieć "Nie Harry uciekne ile tylko mam sił w nogach bo sie Ciebie boje!".

Po 5 minutach Harry zdążył wrócić.

- Chodź ze mną. - wyciągną dłoń, na co ja ją szybko chwyciłam.

Bałam się go ale co? Będe tak tam sama stała i zachowywała się jak rozwydrzony bachor i tupałabym jeszcze nóżką? hahah nie.

- Harry co to wszystko znaczy? - nie wytrzymałam.

- Ćśśśś.... Teraz. Odwróć się.

- Po co?!

- Zobaczysz.

ODwróciłam się i poczułam jak zakłada mi opaskę na oczy. Nie wiedziałam w tamtej chwili co robić.

- Daj rękę.

- Ale co ty chcesz zrobić?

- Zaprowadzić Cię gdzieś....

Uf.... Moje najczarniejsze myśli się na szczęście nie spełniły. Harry wziął moją dłoń, a swoją drugą splótł wokół mojej talii. Chwilę potem myślałam, że przeszliśmy już chyba kilometr!

- Okej, jesteśmy na miejscu. - gdy skończył mówić odchrząknął.

- No, a zdejmiesz mi to??

- Nie, jeszcze chwila.

Harry chyba się ode mnie odsunął, ponieważ usłyszałam straszne echo. CHWILA! JAK HARRY SIĘ ODE MNIE ODSUNĄŁ TO KTO MNIE TRZYMA?!

- Harry, mogę już?

Nie otrzymałam odpowiedzi, a po chwili usłyszałam koło ucha:

- Harry'ego już tu nie ma...

- To kto ty jesteś?!

- Zaraz poczujesz.

- Hmmm?!

Gdy zbliżył się do mnie poczułam znajome perfumy. Coraz bliżej mnie był. W końcu nasze usta złączyły się w pocałunku. Świetnie całuje i pachnie. To napewno nie Hazza. Leeroy?! Odsunęłam się szybko od niego.

- Leeroy to ty?!

- Niee? Kto to Leeroy?

Tsaaa... Już wiem kto to. Hmmm... Kto nie zna Leeroy'a? LIAM.

- Liam. to ty... - mówiąc ściągałam opaske z oczu.

- Zgadłaś, piękna. - uśmiechnął się tym swoim seksownym uśmieszkiem.

Rozejżałam się do okoła. Chciało mi się płakać.

-O mój bożę. Jak tu cudownie!!! - łzy w moich oczach pojawiły się.

- Może usiądziemy?

Wskazał na mały koc leżący koło jeziorka. Na nim był mały koszyczek. Obok były dwa tależyki i dwa kubki.

- Chętnie.

Wieczór miłam nam znakomicie. Rozmawialiśmy ze sobą jak przyjaciele, jakbyśmy się znali wieki. Po chwili zgasły wszystkie światła.

- Liam, mogę się koło Ciebie położyć? Strasznie boję się ciemności.

- Okeeeej, Mi tam przeszkadzać to nie będziee.

Wstałam szybko przeskoczyłam *(buty miałam zdjęte)* koszyk. Poprawiłam sukienkę i położyłam się koło niego. Było mi też zimno, więc przytuliłam się do torsu Liam'a. Nie miał nic przeciwko, więc wtuliłam się w niego mocnej.. Panowała w tedy okropna cisza. Patrzyliśmy w niebo oglądając gwiazdy.

- Może już chodźmy? - zapytałam patrząc na Liam'a.

- Dobrze chodźmy.

Wstał jako pierwszy i wyciągną do mnie rękę. Skorzystałam z jego dłoni. Jak wstawałam to potkęłam się o własne nogi. Dobrze,że Liam był obok. Bez niego "zaliczyłabym" glebę.

- Widzisz? Spadłem Ci jak z nieba. - zaśmiał się. na co ja wybuchłam śmiechem ale mu przytaknęłam.

...........................................

No i jest rozdział 6. wiem, że praktycznie niekt tego nie czyta ale i tak to wstawiam.

Rozdział 5

Gdy wsiadł włączyl silnik i radio to była cisza dopóki w radiu nie pojawiła się moja ulubiona piosenka. Zaczęłam sobie ja pod noskiem nucić.

- Ładnie.

- Ale co? - zawachałam się.

- Śpiewasz.

- W cale nie. Ja tak tylko podśpiewuje bo to lubie. - uśmiechnęłam się do niego.

- No jasne.. A znasz naszą 'nową' piosenke?

- Yyyy?! Co to za pytanie?! - powiedziałam zbulwersowana.

- Coś źle powiedziałem? Jak tak to przepraszam...

- Nie przepraszaj. Ale mi sie o takie rzeczy nie pytaj bo ja jestem... no jestem... - chciałam dokończyć Directioner ale on mi przerwał.

- Jesteś Antyonedirection? - jak to powiedział to zatrzymał się na poboczu by spojrzeć mi w oczy.

- Nie!! Nigdy!! - Boże! Jakie on ma piękne oczy!

- To kim?

- Nie domyśliłes sie jeszcze? Jestem waszą wierną i kochającą Directioner. - mówiłam z uśmieszkiem na twarzy.

- Ja... nie wiedziałem... - spóścił głowe.

- Wiem. Dobrze, że nie byłeś u mnie w pokoju. - zaśmialam sie.

- Mmm... Nie myślałem o tym. DO TERAZ! - powiedział uradowany.

- Kurwa.

- Buahaha. Poczekaj na mnie chwilkę, okej?

- Ok, loczku. - cmoknęłam go w policzek.

Wysiadł z auta zaciekawiony. Dzwonił. Ale nie oddalał się ode mnie tak jak Liam. Kurcze. Ciekawe co on teraz robi. Nie zadzwonie przeciesz do niego... Otworzyłam okno. W aucie tak było duszno, że nie da sie wytrzymać. Przez przypadek usłtszałam pare słów od Harry'ego .

- Stary, nie martw sie. Ona jest teraz ze mną. Zabieram ją nad rzekę. Nie. Nie buj się. Ona jest twoja wiem o tym.

Liam. To z nim gada. Co miały kurwa znaczyć te słowa " Ona jest twoja..." ? Nie jestem niczyja!! Niech to wszyscy zrozumieją!! Zamknęłam szybko okno bo widziałam, że Harry się zbliża.

- Jestem już.

- Widzę.

- Co się stało?

- Jeszcze pytasz??!

- Jesteś zła na kogoś? Na Liam'a?

- Nie! Liam'a zostaw w spokoju. Jestem na Ciebie zła.

- Za co? Że Cię porwałem?

Kretyn.

- Tak! Miałam się z nim dobrze bawić, a ty to zjebałeś!

- Ale pocałunek kolejny raz Ci się podobał. - no co za kretyn! Nie moge go już...

- No i co z tego?! To wspomnienie zostaw sobie i mnie. Teraz mnie zawieź do domu!!

- Dobra, dobra... - wiedzialam! Mięczak!

- Dziękuje.

Jechaliśmy w ciszy. Takiej ciszy to ja nie znosze. Skręciliśmy koło kawiarenki, za którą mieszkałam. Chciałam już otwierać drzwi ale Hazza zablokował je i szybko dodał gazu.

- Co do cholery robisz? Ja mieszkam tam!

- Wiem i co?

- Ja chce tam być? - zaraz go uderze.

- Nie świruj mała. Siedź spokojnie, dobrze?! - uniusł głos na co ja sie przerazilam.

- Bosh... Dobrze mamusiu! - czujecie ten sarkazm??

Dojechaliśmy do jakiegoś parku.

- Wysiadaj.

- Ale Harry? Co ty chcesz zrobić?!

•••••••••••••••••

No :) jest kolejny durny rozdział :)

Miłego czytaniaa ;) xx.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Notatka od autorki.

Hej wam!

Mam do was pytanie co do mojego bloga.

Jak wam sie podoba moje opowiadanie? Nie wiem czy dodawać czy nie bo mi bardzo na tym zależy... Chcę żebyście powiedzieli co na ten temat sądzicie. Napiszcie to w komentarzach.

Pozdrawiam! xx.

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 4

 
- Tak więc. Idziesz mnie oprowadzić po okolicy?
- Yyyy… To może od razu pójdziemy na kolację?
- Oooo no możemy. załóż sukienkę. Najlepiej czerwoną.
- No no…. Chciało by się.
- No tak.
- To może wyjdziesz bo chcę się przebrać?
- Po co?
- Bo chce się przebrać?!
- To nie możesz przy mnie?
- Akurat nie. Wyjazd!
- Okej, okej bez spiny….
Ugrh! Co za uparty chłopak! No to tak. Założyłam czarną sukienkę z koronką, czarne szpilki i jeszcze jakieś dodatki. Popatrzyłam do lustra i przyznam nawet seksownie wyglądałam. Kurde! Dlaczego aż tak ładnie?! To tylko Liam, którego nie znam i nie wiem co zrobi!
- Puk, puk. Gotowa? – usłyszałam Liama.
- Um…. Daj mi jeszcze 5 minut.
- Dobra. Zostaje w środku.
- Niech Ci będzie..
Został w środku, a ja podeszłam do moich półek żeby wyciągnąć prostownicę.
- Co ty jeszcze będziesz robiła?
- Nie widać? Prostować włosy?
- Po co? Tak ci ładniej. – uśmiechnął się szyderczo.
- Dobra to chodźmy. – powiedziałam poirytowana.
Liam szedł jako pierwszy, ja szłam tuż za nim i stanęłam gdy zobaczyłam, że moja przyjaciółka jest w salonie i obściskuje się z jednym z tych gości.
- Liam zaczekaj na mnie przed domem.
- Czekam już piękna….
Wywróciłam oczami i poszłam szybko w stronę obściskiwaczy.
- Lottie? Co ty tu robisz?
Lottie odsunęła się od chłopaka i podeszła do mnie.
- Czemu mi nie powiedziałaś o twoich gościach?
- Nie interesuje mnie to! Co ty tu robisz z moim gościem?
- Nic…..
-  Tak kurwa nic. Obściskujesz się z nim!!
- Ale. Bo…. Nie rozumiesz…
Zdjęłam z nóg szpilki i pobiegłam w stronę wyjścia. Wybiegając zderzyłam się z Liamem ale i tak biegłam dalej.
- Bo! Zaczekaj!
- Nie! Zostaw mnie  w spokoju!
Nie miałam ochoty w tamtej chwili z nikim rozmawiać. Biegłam jak najszybciej potrafiłam. Miałam pełno łez w oczach. Zwolniła troche bo zobaczyłam, że przede mną jest rów do przeskoczenia. Już się szykowałam do skoku ale poczułam jak ktoś mnie chwyta w tali.
- Bo, skarbie. Co się stało?
*                     *                     *                     *
( Oczami Liama)
Gdy złapałem Bo to poczułem, że się strasznie trzęsie.
- Bo, skarbie. Co się stało?
- Wtedy co powiedziałam, żebyś zaczekał przed domem to zobaczyłam moją przyjaciółkę z twoim kolegą. – powiedziała ze Łazami w oczach.
- No i co, że ich zobaczyłaś?
- Obściskiwali się!!
- Nie przejmuj się. Chodź tu.
Przytuliłem ją mocno. Wiedziałem, że ona była tym wszystkim przerażona.
 - Chodź. Przejdźmy się gdzieś.
- Dobrze. Ale makijaż… - powiedziała i popatrzyła mi się w oczy.
- Wszystko dobrze.
Potarłem palcem o jej policzek, a następnie pocałowałem. Widziałem, że jakiś chłopak się ciągle na nas patrzy. Złapałem Bo za rękę i ruszyliśmy gdzieś gdzie nas świat poniesie.
*               *                     *                     *
                 ( Oczami Bo )
- Liam poczekaj. Założę sobie buty. – zaśmiałam się.
- Aaa no tak. – zaśmiał się też pod noskiem.
Założyłam buty i poszliśmy w stronę parku. Liam chciał żebym szła z nim za rękę ale nie chciałam. Nie znałam go. Z telewizji i Internetu tak.. Była strasznie niezręczna cisza.
- Tak więc, czym się zajmujesz? – przerwał tą piękną ciszę.
- Jak wiesz chyba, jeszcze się uczę.- odpowiedziałam poirytowana.
Co ja mam się teraz jego zapytać jak wiem? Ugrh…! Nie mam z nim praktycznie w ogóle tematów.
- Aha, a lubisz śpiewać?
- Kocham! – Krzyknęłam. – znaczy… czasem lubię sobie podśpiewywać.
- No, no… Bo ci uwierze.
- No tak.
Usiedliśmy na zielonej ławce. Miło było nawet, a ja myślałam, że będzie głupio lub okropnie.
- Um… Liam. Robi się ciemno.
- No widzę. Co z tego?
- Może pójdziemy już na kolację?
- O tej porze? Nie, nie, nie. Na pewno nie teraz. – zaśmiał się pod nosem.
- Ale jak to? Dobra…..
- Jak chcesz to chodźmy. Ale na razie muszę gdzieś zadzwonić.
- Zadzwoń i pójdziemy.
- Zaraz będę piękna.
Nie wiedziałam do kogo dzwoni. Bardzo mnie to ciekawiło. Tak samo mnie ciekawiło cz z każdą dziewczyną tak robi jak ją spotka. Ja też chciała do kogoś zadzwonić, ale do kogo? Moja była przyjaciółka mnie zraniła, więc do kogo? Leeroy? Hmm… Nie. Bo od razu by chciał się ze mną zobaczyć.. Poczułam jak ktoś nagle mnie chwyta za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
- Jezu Harry! Wystraszyłeś mnie! – krzyknęłam.
- Cii! Porywam Cię piękna.- uśmiechnął się pod nosem brązowowłosy.
- Ale ja…
Chciałam dokończyć, że nie chce nigdzie z nim iść ale przerwał mi wypowiedź pocałunkiem. Gdy poczułam znów jego ciepłe usta, nogi mi się ugięły. Pocałunek odwzajemniłam i pogłębiliśmy go. Nagle Hazza odsunął się ode mnie.
- Chodź szybko, żeby Liam nas nie zobaczył.
Nie miałam jak odpowiedzieć bo byłam w marzeniach. Czułam tylko jak Harry pląta nasze palce. Zaprowadził nas pod jego auto.
- Gdzie mnie zabierasz? –zapytałam jak brązowowłosy zamknął na mną drzwi do auta.
- Zobaczysz piękna. – uśmiechnął się tylko pod nosem, a ja zachichotałam bo mnie pocałował w policzek, łaskotając mnie swoimi cudnymi liczkami.
 
                                                           *przeczytałeś/aś zostaw komentarz*
 
 

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 3


- Ale co?
- Pocałunek.
- Nie. Jesteś kolegą/ gościem w naszym domu.
- No dobra.
- Może pójdziemy już do domu? Nie chce mi się tu być.
- Jak tam chcesz…
- Zaczekaj tu zaraz przyjdę…
- Nigdzie się nie wybieram.
Weszłam do Sali. Podeszłam do pani.
- Proszę panią…
- Idź. Baw się dobrze.
- Dziękuję.
Nie wiedziałam o co pani chodzi z tym „baw się dobrze”. Ja chciałam po prostu wyjść wcześniej do domu. Ruszyłam w stronę stojącej wody by ją zabrać.
- Gdzie ty idziesz?
- Wychodzę.
Wzięłam wodę i uciekłam, żeby nie zadawały mi więcej pytań.
- Chodź ze mną do szatni jeśli chcesz.
- Zaczekam.
Przebrałam się szybko i poszliśmy do domu.
Gdy już dotarliśmy zobaczyłam chłopaków biorących swoje bagaże ze sobą do swoich pokoi. Jeden z nich zostawił swój bagaż i podszedł do nas.
- Hej. Jestem Liam.
- H – h –h- e – e – j- j j –e – s – t – e – m B- o. – wyjąkałam.
- Harry chodź na chwilę! – powiedział Liam z zaciśniętą szczęką.
- Idę.
Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie kanapkę z dżemem, a potem poszłam do pokoju posłuchać sobie mojego ulubionego zespołu i piosenki, a była to  5 second of summer – she looks so perfect <33
                                                              

*                            *                             *                             *
                                              
(Oczami Liama)

- Stary co ty robisz?
- Nic. Zapoznaje się z córką właścicielki.
- Ale mieliśmy…
- Tak wiem. Ale spójrz na nią!
- Wiem jest śliczna i wgl. la nie możemy.
- Liam, stary. Podoba Ci się.?
- Oj jak ty mnie dobrze znasz…
- Chodź lepiej się rozpakować. Będziemy tutaj naprawdę długo.
- Okej… Ale pójdę do niej do pokoju i „zapytam” gdzie mam pokój.
- Taaaa.. Idź już. DO zobaczenia.
- No. Bay.
Ruszyłam wzdłuż krętych schodów zauważając jak BO wchodzi do swojego pokoju. Ulżyło mi bo przynajmniej wiedziałem, który to. Poszedłem do drzwi i zapukałem.
- Proszę.
- Hej. To znowu ja.
- Hej. Potrzebujesz coś?
Chciałem powiedzieć cos o niej ale na szczęście się ugryzłem w język.
- Um… Tak. Nie wiem gdzie jest mój pokój. Mogłabyś mi wskazać?
- Oczywiście. – uśmiechnęła się do mnie.
Wstała z łóża na jej stopach były kremowe vansy, a górną część ciała miała tak samo ubraną jak Harry.
- Tak więc.… Jesteś ten słodki „Liam Payne”?? – zapytała uśmiechając się pod nosem.
- Tak.
Przeszliśmy parę kroków od jej pokoju aż znaleźliśmy się przy moim pokoju.
- To ten.
- Dzięki. Mogę wpaść do Ciebie później? Pogadać albo coś?
- Ty? Um…… nie wiem jak chcesz….
- To do zobaczenia piękna.
- Do zobaczenia.

                                               *                     *                     *                     *
                                                                           
(Oczami Bo)

OMFG! To był Liam Payne! Gadałam z nim! Aaaaaaaa! Poszłam uradowana do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki Lottie.
- Hej!
- Hej? Co ty taka?
- Jestem prze szczęśliwa!
- Czemu?
Bo właśnie poznałam Li… rozwiązanie do zadania z liczebnikami.
Chciałam jej powiedzieć, że poznałam Liama ale ona to by od razu na Twittera wrzuciła i nie tylko. Nie mogłam nikomu mówić kim oni są. Oni wiedzą jak zrobić z siebie kogoś innego. Kurde! Mogłam wymyśleć coś innego niż jakieś durne liczebniki. Co to ma w ogóle być?!
- Aha. I przez to jesteś taka szczęśliwa.
- Tak. Dobra kończe bo ktoś puka narka.
- Narka.
Ja dobrze wiedziałam kto puka do moich drzwi. Liam. Ale po co on chce pogadać albo coś?
- Proszę.
- Hej to jak możemy pogadać?
- Tsaaa… Chodź usiądź.
Zamknął za sobą drzwi i usiadł koło mnie na łóżku. Byliśmy sami. Nie wiedziałam co mam dalej robić…..
- Liam……
- Hm.?
- Powiedz dlaczego tak naprawdę tu jesteś?
- Ummm… No bo ja… no ten…. no…
- Chcesz coś? Umówić się na kawę albo coś? – powiedziałam prosto z mostu.
- Nie na kawę. Bardziej na kolację. Znam dobrą knajpę niedaleko.
- Jeśli wszystko zrobię co do mnie należy to pójdę.
- To mogę ci w czymś pomóc?
- Um….. Jak na razie nie. Bo muszę najpierw mamy się sptać.
Naszą rozmowe przerwała moja mama.
- Ooo..  Jak dobrze, że was tutaj widzę. Bo. Może być oprowadziła gościa po naszej okolicy.
Wstałam z łóżka i podeszłam do mamy. Wzięłam ją za nadgarstek i wyciągnęłam za drzwi.
- Liam. wybacz na chwilę.
- Ok.
Zamknęłam za nami drzwi i zaczęłam mówić do mojej mamy szeptem.
- Mamo! Po co ty mi kazałaś go oprowadzać?!
- No żeby poznał okolice.
- To nas do jakoś 22 nie będzie bo zabiera mnie na kolacje…
- Ooo.. Miło z jego strony. Bawcie się dobrze.
Coo kurwa? Jakie bawcie się dobrze.?! Normalna matka by powiedziała : „ Ale ty go nie znasz! Dlaczego ty z nim idziesz na tą kolacje?! Nie pozwalam Ci zostajesz w domu!” A nie kurwa „ Baw się dobrze.
- Aha. Dzięki.
Moja mama poszła cos sobie tam robić a ja wróciłam do pokoju, w którym siedział Liam.
 
                                          *przeczytałeś/aś zostaw komentarz*

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 1

Pewnego dnia gdy byłam w szkole myślałam, że to jest najgorszy dzień jaki może być. Siedziałam wtedy na matematyce gdy pani oddawała testy. Nawet nie chciałam widzieć tej oceny co dostałam. Kolega z sąsiedniej ławki chciał mnie jakoś pocieszyć ale nic z tego… Zawsze jak jestem smutna to on mnie jakimś cudem rozwesela. Lubię go za to i ten jego uśmiech…. A nazywa się Leeroy. Jego kolega z ławki nazywał się Johny, a ja jestem Bo. Mniejsza o to…. Siedząc sama w ławce chciało mi się płakać. Jeszcze gdy miałam podejść do biurka to chciałam zapaść się pod ziemię. Wstałam, podeszłam, wzięłam ten test i wróciłam do ławki ze spuszczoną głową. Siadłam na krześle i położyłam ręce na ławce, a na nich głowę. Tak przez całą lekcję. Czasami tylko zerkałam, która jest godzina. Kiedy zobaczyłam, że jest minuta do dzwonka, zaczęłam się leniwie pakować. Zostawiłam tylko słuchawki do telefonu. Jak najszybciej chciałam wydostać się z tej okropnej sali. Dzwonek, który zadzwonił uratował mnie od wybiegnięcia z hukiem. Miałam dość tamtego dnia, a jeszcze przede mną 3 lekcje! Nie wiem jak to wytrzymam…. Otuchy dawał mi Leeroy. Słuchając muzyki odprężałam się ale chwilę później Leeroy usiadł koło mnie i zaczął mnie łaskotać.

- Przestań! – krzyknęłam w śmiechu.
- Chciałabyś mała – zachichotał po cichu.
Tak mnie łaskotał, że popłakałam się ze śmiechu.
 - Leeroy nigdy więcej mnie nie łaskocz! – powiedziałam retorycznie. Odsuwając się kawałek od niego, chciałam sobie znów włączyć muzykę ale zadzwonił dzwonek. Na następnej lekcji jaka miała być nie myślałam o niej poważnie. Całą lekcje byłam myślami gdzieś daleko w marzeniach. Dobrze, że to był WF, na którym i tak nie ćwiczyłam. Na ostatniej lekcji siedząc w Sali i pisząc temat poczułam wibrowanie na lewym udzie. Lekko wychyliłam telefon by zobaczyć kto dzwonił. Zobaczyłam, że to moja siostra Harley. Wyszłam do „toalety”. Wychodząc z sali zaczęłam wybierać jej numer.
- Hallo? – usłyszałam
- No haloo? Co chciałaś? Mam jeszcze lekcje!! – powiedziałam z uniesionym tonem.
- No wiem…… ale…… ten zespół co tak ubóstwiasz jest w naszym domu.
- Um..? Hm..?!
Po chwili zawahania wybiegłam na boisko szkolne i krzyknęłam do słuchawki:
- Co?! Jaki?!!
- Nie wiem jak się nazywają… Na razie się rozglądają po domu..
- Rozglądają? Czy ja o czymś nie wiem?
- Tak. Właśnie jakiś zespół miał u nas zamieszkać na jakiś czas….
- Hmm….  Warto wiedzieć dopiero teraz… Kończe mam lekcje, a pani zaraz po mnie kogoś wyśle… Pa.
- Pa. Ale bądź szybko w domu! Radzę!
- Okej, okej……. Będę.
 Z zamyśleniem wracałam do szkoły zadawając sobie pytania:
Czy to R5? Czy 1D? Czy 30 STM? Czy 5SOS? Czy The Vamps? Czy The Wanted? Czy Onerepublic? Całą lekcję byłam myślami nieobecna. Przyjaciółka z ławki dziwiła się, że ja tak bardzo jestem zamyślona. Zawsze jak taka byłam to jej wszystko mówiła….
- Helooo? Żyjesz..? Wszystko ok.?
Wzdrygnęłam się gdy poczułam kuksańca w bok brzucha.
- Yyy… Tak, wszystko ok…..
Ale nie przekonałam jej moją odpowiedzią. Wiedziała, że kłamie. Co chwile zerkałam na zegarek. Moja nauczycielka po chwili kazała mi wstać i odpowiedzieć na pytanie, podkreślić jakieś rzeczy napisane na tablicy. Niechętnie wstałam i zrobiłam to co nauczycielka mi kazała zrobić. Wracając do ławki na szczęście zadzwonił dzwonek. Spakowałam swoje rzeczy do torby wybiegłam z klasy. Chwytając swoją kurtkę poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. To był Leeroy.
- Hej! Gdzie się tak śpieszysz?
- Um…. ja.. nie mogę teraz rozmawiać, cześć.
- Cześć.
Wyślizgnęłam się z jego uścisku i ruszyłam w stronę wyjścia. Moja przyjaciółka Charlotte ( Lottie  ) krzyczała do mnie coś. Ja nie słyszałam jej bo biegłam jak najszybciej do swojego domu. Gdy usłyszałam gwizd tuż za mną, obróciłam się i zobaczyłam chłopaka biegnącego za mną. Jego brązowe loki spadały na jego czoło, dżinsy miał rozdarte na kolanach, a jego niebieskie vansy spadały z jego pięt. Przez chwilę zatrzymałam się i pomyślałam czy to nie jest czasem Harry Styles ale pomyślałam, że co on może teraz robić w Londynie jak ma trasę…. Po sekundzie ocknęłam się z moich myśli i ruszyłam dalej. Była trochę roztrzęsiona bo ten chłopak ciągle biegł za mną. Minęliśmy już 4 ulice, a on nawet nie skręcił! Byłam już przy bramce gdy on się do mnie coraz bardziej zbliżał. Bałam się! Weszłam na podwórko zatrzaskając furtkę i pobiegłam w stronę drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam chyba 20 bagaży! Pomyślałam, że ile ich jest chyba 15 osób. Ja nawet z moją siostrą nie wytrzymuje… Podeszłam do drzwi kuchennych, myśląc, że tam jest moja mama. Myliłam się. Poszłam na 1,2 piętro nie było jej nawet tam. Poszłam do pokoju Harley i mojego. Tam była z moją siostrą. Rozmawiały o tych chłopakach…..
- Hej…. Już jestem….. Gdzie są nasi goście?
- Hmmm? – zawahała się moja siostra patrząc na naszą mamę, a ona na nią.
- Harley nie mówiłaś jej?
- Pisałam.
Szybko wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni szortów i patrzę w ekran. 3 nieodebrane połączenia i 6 nowych wiadomości. Odblokowałam i patrzę na sms’y od Harley:
1. Bo zadzwoń!!
2. Bo zadzwoń do mamy!!
3. Bo mamy dla Ciebie niespodziankę
J
4. Odezwiesz się?
5. Ej! BO! Hallo!
6. Czekaj pod szkołą!
Nie wiedziałam o co chodzi…..
- Mamo, jaką miałyście dla mnie niespodziankę?
- Um…. no wiesz.. Harley Ci powie.
Moja mama wstała z łóżka i szybko wyszła.
- Harley, o co chodzi?
- No bo…. ten teges…..
- Wysłów się wreszcie!
- Chłopak z tego zespołu poszedł po ciebie…
Zastanawiałam się czy to nie ten brązowowłosy chłopak..
- Harley, jak on wygląda?
- Ma brązowe włosy, niesamowite zielone oczy, niebieskie vansy, koszulkę czarną, a na nią koszula w kratę rozpięta.
- Aha.
Obróciłam się na pięcie i poszłam w stronę krzesełka od biurka. Usiadłam, zdjęłam swoje vansy z nóg i zaczęłam się kręcić w kółko. Zaczęło mi się kręcić w głowie……
- Bo!
Usłyszałam krzyk mamy wołającej z dołu.
- A, Bo on ma chyba na imię Harry.
-Wybiegłam i zjechałam z poręczy i wpadłam na jakiegoś chłopaka opierającego się plecami o poręcz.
- Och.. Przepraszam.
- Nic się nie stało – odwrócił się i uśmiechną się.
Myślałam, że zemdleję! To był Harry Styles! Usiadłam na schodku i zaczęłam się mu przyglądać. Muszę przyznaj wygląda o wiele lepiej w rzeczywistości.
- Mogę w czymś pomóc? – zachichotał po cichu.
- Ty jesteś Harry Styles?!
- Cały ja.
Uśmiechnął się do mnie i wyciągną do mnie rękę żebym wstała ze schodka. Gdy poczułam jego ciepłą dłoń to się zaczerwieniłam.
- Może przejdziemy się na spacer?
- Chętnie. Ale mam zaraz zajęcia taneczne.

                                              *przeczytałeś/łaś zostaw komentarz*                                                       


Rozdział 2


- Ooo… To może wybiore się z tobą. Udam, że jestem twoim chłopakiem albo chłopakiem. O wiem może chłopakiem?
- Um.? A może kuzynem?
- Nie lepiej tak jak mówię. Jesteś bardzo ładna.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Harry zachichotał bo zobaczył moje rumieńce na policzkach.
- Ale tam też będą moje przyjaciółki….. Nie znam Cię zbyt dobrze. Wiem, Ze ty jesteś ten „Harry Styles” i tyle….
- Ale tutaj jestem po prostu Harry i się świetnie składa. Ja poznam Ciebię, a ty poznasz mnie. Stoi? J
Przeklęłam w duchu nie chciałam żeby ze mną szedł. Ale cóż. Raz się żyje. Biore go.
- Ok. Tylko poczekaj na mnie chwile, muszę się spakować i przebrać.
- Poczekam. Gdzie tu macie salon?
- Prosto i na lewo. – uśmiechnęłam się i odeszłam.
- Dzięki śliczna. – krzyknął.
Jezu! Jaki mam burdel w pokoju! Nie mogłam nic znaleźć. Ok. jest torba. Chwila, jest moja koszulka! Hm….. O wiem! Może pod łóżkiem znajdę spodenki. Są. Uf… Ok. Teraz co na siebie założyć…? Szorty zostawie. Vansy też. Bluzka…  Ubiorę chyba z ¾ rękawa. Nie. Nie mogę nic znaleźć! Ubieram jednak bluzkę na ramiączka czarną i na to koszule w krate. Specjalnie. Popatrzyłam do lustra. Wydawało mi się wszystko ok. poprawiłam szybko makijaż i wyszłam.
- Harry?
- Gdzie jesteś?
- Przy drzwiach wyjściowych. Idziesz?
- Tak! Poczekaj chwile.
- Ok.
W tym czasie znalazłam swoje okulary przeciwsłoneczne. Założyłam na głowę. Harry podszedł. Otworzył drzwi i wyszliśmy.
- Widzę, że się do siebie dopasowaliśmy. – zaśmiał się.
- O rzeczywiście. Nawet nie zauważyłam – powiedziałam z sarkazmem.
- Tak więc…. Kogo mam udawać? Chłopaka czy chłopaka? O wiem chłopaka!
-Może kuzyna?
- No nie wiem nie jestem przekonany.
- No dobra niech Ci będzie.
- Ok. Daj ręke.
- Że co.?
- Daj ręke. Chyba jesteśmy razem tak.?
- No tak chwilę.
Dałam mu ręke. Złączyliśmy się palcami i na szczęście zadzwonił mi telefon.
- Hallo?
- Hallo? Bo?
- Tak, kto mówi?
- Lottie. To mój nowy numer. Mam pytanie. Ty idziesz kawałek przede mną za rękę z jakimś chłopakiem?!
Harry to usłyszał i zaczął się śmiać. Chciałam coś powiedzieć ale Harry wyrwał mi telefon z ręki
- Harry!
- Ciii!!
- Hallo? Tutaj ten chłopak, z którym Bo idzie za ręke. Jestem Ha…. Luk.
- Hej j-j-jestem Chalotte dla znajomych Lottie.
- Miło mi Cię poznać przez telefon. Będziesz na tych zajęciach co Bo?
- Tak. Sorki ale muszę kończyć. Pa.
- Pa.
- Proszę. Musiała kończyć. – uśmiechnął się pod nosem. 
- Ja Cię udusze!
Zrobił taki swój cudowny uśmieszek,  który widziałam tylko na zdjęciach.
- O tu skręćmy.
Byliśmy przed drzwiami do szkoły do której uczęszczałam. Harry złapał mnie za ręke i powiedział:
- Bo, teraz nie jestem Harry tylko Luke.
- Ok.
Weszliśmy i poszliśmy pod szatnie damskie. Zaczęłam wchodzić i Harry za mną. Dotknęłam jego umięśnionego torsu i powiedziałam:
- A ty gdzie kochasiu?
- Z tobą śliczna.
- Nie! Czekasz tutaj. Tu są moje koleżanki chcę się przebrać też.
- No dobra ale szybko! Muszę ci zadać pare pytań!
- Okej. Siedź tutaj!
Weszłam do szatni, przywitałam się z każdą.  zdjęłam z siebie bluzkę i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu bluzki. Założyłam ją. Nie chce się przechwalać ale miałam całkiem niezłe ciało. Gdy się przebrałam wyszłam z szatni. Chciałam pogadać jeszcze z Harrym ale go tam nie było.
- Kurwa! Gdzie jesteś Luke!
- Tu. Chodź do szatni męskiej.
Poszłam tam. Zobaczyłam go, nie siedział sam. Weszłam i zobaczyłam Leeroy’a. Aż mi się słabo zrobiło.
- Har… Luke chodź ze mną. Muszę iść kupić coś do picia.
- Idę skarbie. A my dokończymy naszą rozmowę kiedy indziej.
Harry popatrzył się na niego takim wzrokiem, że się przestraszyłam, że zaraz mu coś zrobi. Pociągnęłam go za rękę i złączyliśmy się palcami i szliśmy w stronę wyjścia gdy weszła moja nauczycielka.
- Dzień dobry. 
- Dzień dobry Bo.
Wyminęliśmy moją panią i poszliśmy do sklepu obok.
- Poproszę dużą wode niegazowaną. Harry chcesz coś?
- Hm…… Weź mi żelki. –uśmiechną się do mnie. 
- I jeszcze żelki.
- Dzięki.
Cmoknął mnie w policzek a mi od razu pojawiły się rumieńce. Wyszliśmy.
- Bo. Czemu przede mną uciekałaś?
- To byłeś jednak ty? Hahah nie wiedziałam, że to ty.
- Mhm. A kto to jest dla Ciebie ten Leeroy?
- Przyjaciel… Nikt więcej. Chodźmy szybciej bo się spóźnię na zajęcia.

                                                           *                     *                     *                     *
Harry usiadł opierając się o ścianę naprzeciwko mnie, Gdy ja tańczyłam on nie zwracał uwagi na inne dziewczyny tylko ja. Zaczęłam się dziwnie czuć w jego towarzystwie. Nie spodziewałam się, że ze mną tu jednak będzie. Dlaczego ja pozwoliłam mu tutaj przyjść?
- Ok., dziewczęta 10 minut przerwy.
Ulżyło mi trochę. Podeszłam do Harry’ego.
- Harry nie patrz tak na mnie! – szepnęłam mu do ucha.
- Dlaczego? Inne mnie nie interesują. Jesteś tylko ty.
Zdziwiło mnie to. Czyżby aż tak wczuł się w swoją rolę czy naprawdę tak mówił?
- Harry nie przesadzaj! Dziewczyny zaraz zaczną zadawać jakieś dziwne pytania!!
- No i? Niech wiedzą, że jesteś moją DZIEWCZYNĄ! – dodał głośno.
W tamtej chwili miałam ochotę go udusić a za razem pocałować.
- Tak? Taki jesteś? To chodź ze mną!
wzięłam jego rękę i wyszliśmy z sali.
- Jesteś taki cwany?
- Oj… Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz. I tak.
- Jak tak to pocałuj mnie.
- Z wielka chęcią.
Popatrzyłam się  w jego błyszczące zielone oczka. Na żywo wyglądają wspaniale! Oplotłam jego szyję rękami. Harry przyciągną mnie do siebie i  poczułam jego ciepłe usta na moich. To było świetne! Cudowne!! Coraz bardziej zaczęliśmy się całować, a jemu to pasowało, wiedziałam o tym…… Dobra mi też się podobało. Gdy Harry odsunął ode mnie swoje usta zrobiło mi się zimno.
- Harry przytul mnie bo mi zimno proszę.
- Nie ma sprawy skarbie. Powtórzymy to później.
 
 
                                    * przeczytałeś/aś zostaw komentarz*

 
- OoTo może wybiore się z tobą. Udam, że jestem twoim chłopakiem albo chłopakiem. O wiem może chłopakiem?
- Um.? A może kuzynem?
- Nie lepiej tak jak mówię. Jesteś bardzo ładna.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Harry zachichotał bo zobaczył moje rumieńce na policzkach.
- Ale tam też będą moje przyjaciółki….. Nie znam Cię zbyt dobrze. Wiem, Ze ty jesteś ten „Harry Styles” i tyle….
- Ale tutaj jestem po prostu Harry i się świetnie składa. Ja poznam Ciebię, a ty poznasz mnie. Stoi?
J
Przeklęłam w duchu nie chciałam żeby ze mną szedł. Ale cóż. Raz się żyje. Biore go.
- Ok. Tylko poczekaj na mnie chwile, muszę się spakować i przebrać.
- Poczekam. Gdzie tu macie salon?
- Prosto i na lewo. – uśmiechnęłam się i odeszłam.
- Dzięki śliczna. – krzyknął.
Jezu! Jaki mam burdel w pokoju! Nie mogłam nic znaleźć. Ok. jest torba. Chwila, jest moja koszulka! Hm….. O wiem! Może pod łóżkiem znajdę spodenki. Są. Uf… Ok. Teraz co na siebie założyć…? Szorty zostawie. Vansy też. Bluzka…  Ubiorę chyba z ¾ rękawa. Nie. Nie mogę nic znaleźć! Ubieram jednak bluzkę na ramiączka czarną i na to koszule w krate. Specjalnie. Popatrzyłam do lustra. Wydawało mi się wszystko ok. poprawiłam szybko makijaż i wyszłam.
- Harry?
- Gdzie jesteś?
- Przy drzwiach wyjściowych. Idziesz?
- Tak! Poczekaj chwile.
- Ok.
W tym czasie znalazłam swoje okulary przeciwsłoneczne. Założyłam na głowę. Harry podszedł. Otworzył drzwi i wyszliśmy.
- Widzę, że się do siebie dopasowaliśmy. – zaśmiał się.
- O rzeczywiście. Nawet nie zauważyłam – powiedziałam z sarkazmem.
- Tak więc…. Kogo mam udawać? Chłopaka czy chłopaka? O wiem chłopaka!
-Może kuzyna?
- No nie wiem nie jestem przekonany.
- No dobra niech Ci będzie.
- Ok. Daj ręke.
- Że co.?
- Daj ręke. Chyba jesteśmy razem tak.?
- No tak chwilę.
Dałam mu ręke. Złączyliśmy się palcami i na szczęście zadzwonił mi telefon.
- Hallo?
- Hallo? Bo?
- Tak, kto mówi?
- Lottie. To mój nowy numer. Mam pytanie. Ty idziesz kawałek przede mną za rękę z jakimś chłopakiem?!
Harry to usłyszał i zaczął się śmiać. Chciałam coś powiedzieć ale Harry wyrwał mi telefon z ręki
- Harry!
- Ciii!!
- Hallo? Tutaj ten chłopak, z którym Bo idzie za ręke. Jestem Ha…. Luk.
- Hej j-j-jestem Chalotte dla znajomych Lottie.
- Miło mi Cię poznać przez telefon. Będziesz na tych zajęciach co Bo?
- Tak. Sorki ale muszę kończyć. Pa.
- Pa.
- Proszę. Musiała kończyć. – uśmiechnął się pod nosem.
- Ja Cię udusze!
Zrobił taki swój cudowny uśmieszek,  który widziałam tylko na zdjęciach.
- O tu skręćmy.
Byliśmy przed drzwiami do szkoły do której uczęszczałam. Harry złapał mnie za ręke i powiedział:
- Bo, teraz nie jestem Harry tylko Luke.
- Ok.
Weszliśmy i poszliśmy pod szatnie damskie. Zaczęłam wchodzić i Harry za mną. Dotknęłam jego umięśnionego torsu i powiedziałam:
- A ty gdzie kochasiu?
- Z tobą śliczna.
- Nie! Czekasz tutaj. Tu są moje koleżanki chcę się przebrać też.
- No dobra ale szybko! Muszę ci zadać pare pytań!
- Okej. Siedź tutaj!
Weszłam do szatni, przywitałam się z każdą.  zdjęłam z siebie bluzkę i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu bluzki. Założyłam ją. Nie chce się przechwalać ale miałam całkiem niezłe ciało. Gdy się przebrałam wyszłam z szatni. Chciałam pogadać jeszcze z Harrym ale go tam nie było.
- Kurwa! Gdzie jesteś Luke!
- Tu. Chodź do szatni męskiej.
Poszłam tam. Zobaczyłam go, nie siedział sam. Weszłam i zobaczyłam Leeroy’a. Aż mi się słabo zrobiło.
- Har… Luke chodź ze mną. Muszę iść kupić coś do picia.
- Idę skarbie. A my dokończymy naszą rozmowę kiedy indziej.
Harry popatrzył się na niego takim wzrokiem, że się przestraszyłam, że zaraz mu coś zrobi. Pociągnęłam go za rękę i złączyliśmy się palcami i szliśmy w stronę wyjścia gdy weszła moja nauczycielka.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Bo.
Wyminęliśmy moją panią i poszliśmy do sklepu obok.
- Poproszę dużą wode niegazowaną. Harry chcesz coś?
- Hm…… Weź mi żelki. –uśmiechną się do mnie.
- I jeszcze żelki.
- Dzięki.
Cmoknął mnie w policzek a mi od razu pojawiły się rumieńce. Wyszliśmy.
- Bo. Czemu przede mną uciekałaś?
- To byłeś jednak ty? Hahah nie wiedziałam, że to ty.
- Mhm. A kto to jest dla Ciebie ten Leeroy?
- Przyjaciel… Nikt więcej. Chodźmy szybciej bo się spóźnię na zajęcia.


                                                           *                     *                     *                     *
Harry usiadł opierając się o ścianę naprzeciwko mnie, Gdy ja tańczyłam on nie zwracał uwagi na inne dziewczyny tylko ja. Zaczęłam się dziwnie czuć w jego towarzystwie. Nie spodziewałam się, że ze mną tu jednak będzie. Dlaczego ja pozwoliłam mu tutaj przyjść?
- Ok., dziewczęta 10 minut przerwy.
Ulżyło mi trochę. Podeszłam do Harry’ego.
- Harry nie patrz tak na mnie! – szepnęłam mu do ucha.
- Dlaczego? Inne mnie nie interesują. Jesteś tylko ty.
Zdziwiło mnie to. Czyżby aż tak wczuł się w swoją rolę czy naprawdę tak mówił?
- Harry nie przesadzaj! Dziewczyny zaraz zaczną zadawać jakieś dziwne pytania!!
- No i? Niech wiedzą, że jesteś moją DZIEWCZYNĄ! – dodał głośno.
W tamtej chwili miałam ochotę go udusić a za razem pocałować.
- Tak? Taki jesteś? To chodź ze mną!
wzięłam jego rękę i wyszliśmy z sali.
- Jesteś taki cwany?
- Oj… Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz. I tak.
- Jak tak to pocałuj mnie.
- Z wielka chęcią.
Popatrzyłam się  w jego błyszczące zielone oczka. Na żywo wyglądają wspaniale! Oplotłam jego szyję rękami. Harry przyciągną mnie do siebie i  poczułam jego ciepłe usta na moich. To było świetne! Cudowne!! Coraz bardziej zaczęliśmy się całować, a jemu to pasowało, wiedziałam o tym…… Dobra mi też się podobało. Gdy Harry odsunął ode mnie swoje usta zrobiło mi się zimno.
- Harry przytul mnie bo mi zimno proszę.
- Nie ma sprawy skarbie. Powtórzymy to później.
 
 

                                    * przeczytałeś/aś zostaw komentarz*